O samotności w związku

O SAMOTNOŚCI W ZWIĄZKU

Poczucie samotności znane jest każdemu, zarówno żyjącemu w pojedynkę,  jak i w związku. Wydaje się jednak, że życie z kimś  pod jednym dachem  z poczuciem, że jest się samotnym, jest szczególnie trudne. Jednak mało kto przychodzi z tym problemem do gabinetu terapeutycznego. Wiele osób – do czasu –  „radzi sobie” budując własny, odrębny świat np. ciągle pracując, znajdując sobie pochłaniające bez reszty hobby i dalej żyje „obok” partnera. Lub tez wchodzi w „związki oboczne”, znajdując sobie kochankę lub kochanka. Opisując swoje problemy post factum, gdy sytuacja pary mocno się już skomplikuje,  najczęściej twierdzą, że sytuacja zaistniała dawno temu  i  to wyłącznie z winy współpartnera. W trakcie kolejnych rozmów niejednokrotnie okazuje się, że nie jest to jednak tak oczywiste. Dlatego też bardzo duże znaczenie ma próba uświadomienia sobie, gdzie  w nas  tkwi  podstawowa  przyczyna poczucia samotności /i niespełnienia/ w związku.

          Dojmujące poczucie samotności może mieć  swoje źródła w doświadczeniach dzieciństwa. Wiele osób z goryczą wspomina, że większość ich dziecięcych potrzeb  w ogóle nie była respektowana. Że „będąc sytym i ubranym” żyli pozostawieni samemu sobie.  Inni – w ciągłym poczuciu  zbyt wysokich wymagań rodziców i związanego z tym poczuciem odrzucenia i osamotnienia. Z przekonaniem, że dla nikogo nie byli ważni.

Inni –  wielokrotnie  swym „niegrzecznym” zachowaniem domagali się uwagi i  miłości, co czasami skutkowało, lecz częściej prowadziło do innych problemów. Bywało tez,  że dostawali coś  od rodziców –  tylko w zamian za określone, oczekiwane postępowanie, lecz nie było w tym ani zrozumienia, ani miłości.

Być może  więc ktoś traktuje  związek jako  sposób  na ukojenie  ostrego bólu istnienia, związanego z traumami dzieciństwa. Można wtedy mówić bardziej o odczuwaniu osamotnienia. Osamotnienie, to nie to samo, co samotność. Osamotnienie  to życie w przeświadczeniu o własnej  małej wartości, o klęsce. O poczuciu, że nikomu nie jesteśmy potrzebni. O tym, że  nikt nas nie kochał i nie kocha. To wspominanie dawnej samotności, bólu i krzywdy.

Zdarza się, że niektórzy z nas, już w dorosłym życiu nieświadomie odtwarzają i przeżywają  podobne sytuacje w relacji  z partnerem. Że  koncentrują  uwagę na własnych niepełnionych potrzebach. Na negatywnych  /w ich odczuciu/  reakcjach i zachowaniach  partnera. Wtedy komunikacja w związku opiera się wyłącznie na /często wzajemnych/  żalach, sporach i kłótniach. Czasami nie ma żadnej komunikacji, a jest jakiś nieuświadomiony strach lub złośc. W efekcie wspólne życie zmienia się w pasmo eskalującego konfliktu, albo też w trwanie w związku z  coraz większym poczuciem rezygnacji, samotności i niezrozumienia.

          Czasami problem pojawia się na początku  wspólnego, dorosłego  życia. Jesteśmy różni i wnosimy do związku różne wzorce. Niektóre z tych różnic są nie do zmiany.  Dlatego już na etapie wchodzenia w związek warto sobie odpowiedzieć na ważne pytania:  Czy widzę cechy partnera, które mi nie odpowiadają? Czy potrafię nauczyć się z nimi żyć? Czy patrzę na partnera realistycznie i chcę z nim tworzyć zdrową,  partnerską relację? 

Bywa, że związek budowany jest na złudzeniach. Klasycznym przykładem wchodzenia w związek ze złudzeniami jest sytuacja osób, których partner miał pociąg do alkoholu. Myślały one, że po zawarciu związku małżeńskiego, partner pić przestanie. Najczęściej okazywało się, że pomimo wielu zapewnień i wspólnie przeżytych lat, partner nie zmienił się – pił i pije nadal. A  rozczarowanie, żal i poczucie samotności  pojawiły się nieuchronnie.

Inną, kolejną, z  przyczyn prowadzących do poczucia frustracji i samotności może być stawianie partnerowi zbyt wygórowanych wymagań. Dzieje się tak, gdy ktoś nieustannie chce zmieniać drugą osobę, a swoje szczęście opiera wyłącznie na spełnieniu przez partnera określonych warunków. Czasami są to oczekiwania dotyczące wyłącznie  sfery materialnej, czasmi emocjonalnej.  Nawet wtedy, gdy te oczekiwania są nierealistyczne

         Zdarzają się jednak i takie sytuacje, że pomimo najszczerszych starań jednej ze stron, partner ignoruje wszelkie potrzeby drugiej strony. Pomimo  jasnych  komunikatów nie akceptuje, nie wspiera, nie pomaga. Lub notorycznie sabotuje dobro związku. W sytuacji, gdy jedna strona czerpie korzyści, a druga tylko daje, nie dostając nic w zamian,  prędzej czy później, rodzi się żal. Brak  zrozumienia  i szacunku  powoduje, że  tym mocniej  czuje się samotność. Efektem takiego stanu rzeczy może być poddanie się i trwanie,  lub konflikt. Można dalej wypełniać swoje obowiązki rodzinne i małżeńskie i żyć z poczuciem niedosytu. Można też, żyjąc w ciągłym konflikcie, latami nosić się z decyzją zakończenia związku i zmianą partnera.

       W skonfliktowanych parach  niejednokrotnie raz jedno krzywdzi, raz drugie. Raz jedno jest ofiarą,  a raz drugie. Oboje nie widzą w zaistniałym konflikcie swojej roli. Oboje przerzucają się winą za taki stan rzeczy i oboje  czują się samotni… Złudzeniem jest jednak myślenie, że jeśli  „coś nie wychodzi” z jedną osobą, to wystarczy zakończyć związek. Że bez „zbadania”  i zrozumienia własnego wkładu w rozpad poprzedniej relacji, wystarczy poszukać innego partnera.

Bez rozwiązania własnych problemów, bez wewnętrznej refleksji i zmiany, kolejny związek najczęściej  staje się  powtórką takiego samego funkcjonowania. Po  krótkim „okresie miodowym”,  znowu nie  będzie można w nim znaleźć  oczekiwanej satysfakcji.  Aby tak się nie stało,  dobrze jest w trudnych chwilach związku kontrolować swoje  negatywne emocje. Dobrze jest wziąć  poprawkę na to, co czuje druga strona.  Dobrze jesy o tym rozmawiać. Jest to trudne, lecz niezbędne. Dopiero tedy pojawia się szansa na uniknięcie poczucia samotności i na rozwiązanie konfliktu. W przeciwnym wypadku,  pomimo zmiany partnera, stare nawyki i zachowania pozostaną, a szanse na jakąkolwiek dobrą, kolejną  relację będą dużo mniejsze.

Łatwo jest obwiniać partnera za brak własnej życiowej satysfakcji,  czy za emocjonalną, pustkę w związku.  Nie zauważać w związku rzeczy dobrych. Wygodnie jest powiedzieć: „Ona mnie nie rozumie. On nie daje mi tego, czego potrzebuję. Jestem w tym związku samotny.” Jednak samotność w związku niekoniecznie jest winą partnera. W sytuacji nie załatwionych własnych  traum i własnych deficytów  emocjonalnych partner jako „lekarstwo” lub wymówka nie zadziała na długo. Tutaj niezbędna jest głęboka refleksja i praca nad sobą…

         Natomiast, jeżeli odczuwamy samotność z powodu rzeczywistego bycia wykorzystywanym w związku. Samotność  z powodu braku poświęcanego nam czasu,uwagi czy uczucia. Lub też z powodu poważnej  nielojalności  partnera, albo zdrady…  Wtedy samotność okazuje się jednym z symptomów, że w związku coś się zepsuło. I aby nie tkwić dłużej w tak przykrym i trudnym położeniu, należałoby zastanowić się,  co zrobić ze swoim związkiem. I ze swoją przyszłością.

Jerzy Smakosz

Czytaj dalej...