„Czasowa separacja” w związku
":Czasowa separacja” w związku
Wiele osób ma bajkowe przekonanie, że ICH miłość i związek to będzie ciągły, cudowny "zawrót głowy" i oczywiście, genialny seks. I obejdzie się bez mądrzenia się innych o problemach i staraniach.
Na początku znajomości uczucia są intensywne, a obie strony maja potrzebę ciągłego kontaktu z ukochaną osobą. Jednak po jakimś czasie spotykania się, a później wspólnego mieszkania, wzajemne oczarowanie przygasa. Fascynacja partnerem mniej lub bardziej opadła, a jego drobne nawyki i wady zaczynają lekko denerwować . Związek trochę powszednieje, a na pierwszy plan wychodzą codzienne obowiązki. Sprzątanie, zakupy, gotowanie, a z czasem także wychowywanie dzieci, stają się nudną koniecznością. Później obowiązków przybywa, a z seksem także zaczyna być różnie… Jeżeli, na dokładkę, inne są wzorce i ideały pary, gdy zawodzi komunikacja i rośnie poczucie braku zrozumienia, wtedy u partnerów może pojawić się poczucie osamotnienia. Wraz z tym pojawia się często złość.
Wtedy codzienne życie zaczyna być rozpięte pomiędzy koniecznością sprostania wspomnianym rutynowym sprawom i czynnościom, a „potrzebą” czynienia sobie wzajemnie złośliwości, a także sprzeczek i kłótni. Obie strony coraz bardziej czują się zmęczone i rozczarowane. Bywa, że konfrontują się nawet z refleksją, że łączy je jedynie kredyt mieszkaniowy, samochód, czy dzieci. Wieczorami ma miejsce ciągłe wzajemne obwinianie, wyciąganie „starych grzeszków”i złych słów wypowiedzianych w chwili złości , nawet dawno temu. Weekendy, wcześniej tak upragnione i spędzane z radością, zaczynają ograniczać się do oglądania telewizji lub siedzenia przed komputerami w oddzielnych pokojach. Codzienne powroty do domu stają się coraz trudniejsze i podszyte stresem, a pokusa wyskoku gdzieś ze znajomymi, z czasów sprzed związku, coraz silniejsza. W czasie pandemii i lockdown-u sytuacja domowa staje coraz bardziej nie do zniesienia , a wszystkie te uczucia jeszcze bardziej się potęgują,
Gdy partnerzy zaczynają mieć coraz większe poczucie frustracji i złości, gdy chwilami, na razie z lękiem i wahaniem, konfrontują się z pierwszymi myślami o rozstaniu, wpadają czasami na pomysł odpoczynku od siebie – czyli czasowej separacji. Po utknięciu w rutynie, po burzliwych kłótniach czy nielojalnościach, taka separacja wydaje się mieć sens. Mogłaby ona być dobra dla związku pod warunkiem, że czas z dala od siebie zostanie dobrze wykorzystany. Mógłby to być czas na uspokojenie emocji, bez wysłuchiwania insynuacji i oskarżeń; na refleksję nad uczuciami własnymi i uczuciami do partnera, a także na poszukiwanie możliwości znalezienia wyjścia z zaistniałego impasu.
Rzadko jednak bywa, że z propozycją takiej separacji wychodzi partner – patrząc z boku – bardziej poszkodowany. Częściej mówi to osoba będąca „głównym żródłem problemów”. Przecież wygodniej jest po raz kolejny zrzucić winę na partnera, stwierdzić, że „ciągle coś wymyśla”, że „znowu się czepia” i uciec od ciągłych kłopotów oraz od refleksji nad sobą. Przy takim podejściu jednak nie będzie to czas wykorzystany na refleksję jak poprawić „sypiący się” związek. Będzie to okazja do wymknięcia się od obowiązków, do szukania nowych ekscytacji, lub dla możliwości nawiązywania nowych relacji damsko-męskich. To „psychiczna furtka” do odnawiania znajomości z dawnymi sympatiami lub „bliższe znajomości” w miejscu pracy.
Nazywając rzecz po imieniu, proponowanie czy wręcz żądanie czasowej separacji staje się wtedy wybiegiem, kłamstwem lub manipulacją. A do problemów, które istniały w związku wcześniej – do braku zrozumienia i zaangażowania – często dochodzi zdrada, która powoduje, że przepaść miedzy partnerami staje się jeszcze większa. Motywacja, aby cokolwiek naprawiać zgaśnie, a resztki dawnego zaangażowania tym bardziej będą zanikać.
Subiektywne obserwacje terapeuty pozwalają postawić tezę, że w większości przypadków, czasowa separacja nie ma sensu. Partnerzy najczęściej nadal nie potrafią uwolnić się od trudnych emocji, natłoku myśli i rozterek. Nadal nie potrafią złapać oczekiwanego dystansu. Są natomiast dodatkowo narażeni na różne, często sprzeczne, sugestie różnych „doradców” – znajomych, przyjaciół czy rodziców.
Zdarza się także, że nagłe, mocne poczucie samotności powoduje duży dyskomfort i często sprawia, że niektóre osoby zaczynają idealizować partnera oraz odczuwać przemożną, czasami wręcz bezrefleksyjną, chęć szybkiego powrotu do związku. Spotkania partnerów będących w takiej separacji często zaczynają się chwilą wzruszenia, czułości, czasami seksu, a kończą się kłótnią , podobną do setki poprzednich. A podczas kolejnych takich „powrotów” oboje podświadomie wracają do starych – nieefektywnych i często toksycznych – sposobów komunikacji i działania. Powoduje to kolejne kłótnie, rozczarowania i zranienia.
Dlatego więc warto przemyśleć, komu i do czego czas separacji jest potrzebny. Czy chcą jej obie osoby w związku? Czy ma to być czas refleksji nad sobą? Czy szukania sposobów na ratowanie związku? Fizycznego odpoczynku? Czy może okres swoiście pojętego, „łapania oddechu” i „sprawdzenia się na boku”? A może jest jedynie odsuwanie w czasie, podjętej już w duszy decyzji o rozstaniu?
W większości przypadków sensowniej byłoby, aby partnerzy raczej zastanowili się, czy chcą ratować związek i dalej być razem. Jeżeli jednak nie mogą sobie z tymi poradzić, może warto skorzystać z psychoterapii, gdyż samodzielnie trudno znaleźć dystans od problemu, w którym się „siedzi po uszy”. Sesja z terapeutą może pomóc odpowiedzieć na kilka naprawdę podstawowych pytań: Czego w ogóle oczekuję od związku? Co przeszkadza mi w relacji z moją partnerką/partnerem? Co w tym związku jest dobre? Czy jest to na tyle dobre i ważne, że chcę o to i cały związek walczyć? Z jakich pragnień i oczekiwań jestem w stanie zrezygnować na rzecz uratowania tego związku? I pytanie na koniec: A może mój problem nie dotyczy mojego związku, tylko leży zupełnie gdzie indziej, a ja tego nie dostrzegam?
Odpowiedź na te pytania może dać szansę na uspokojenie złych emocji i refleksję nad popełnionymi błędami. A taka refleksja może umożliwić spotkanie na neutralnym gruncie, usłyszenie się wzajemnie na nowo i pokonanie kryzysu. Natomiast jeżeli to się nie uda, to być może przyjdzie czas na prawdziwą separację lub rozwód.
J.S.
Czytaj dalej...